Forum ..::: www.bonanza.fora.pl :::.. Strona Główna ..::: www.bonanza.fora.pl :::..
...::: Forum dla koniarzy :::...
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiersze, historie itp.. by:Siwa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::: www.bonanza.fora.pl :::.. Strona Główna -> Nasza twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Olga
instruktor



Dołączył: 16 Kwi 2008
Posty: 1027
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ^ Tam Gdzie nie ma już drÓg...^

PostWysłany: Czw 18:56, 14 Maj 2009    Temat postu:

to jest serio rewelacyjne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
siwa
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Ciasteczka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:28, 14 Maj 2009    Temat postu:

Dziękuje. <3
Ale nie osiadam na laurach i jak narazie dopisuje. W końcu wena naszła... Smile może dam jeszcze dzisiaj jak bd tego dużo... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
siwa
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Ciasteczka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:39, 15 Maj 2009    Temat postu:

c.d... Smile i teraz się akcja zaczyna...mwwahaha xD


Poznała kilka znajomych twarzy, w końcu pare lat w policji. Wiedziała że to życie sie kiedyś skończy, ale nie podejżewała tego. Lily oczekiwała najgorszego, czyli pare lat w więzieniu, lecz policja chciała ich pomocy.
-Katy, wieziesz ją.-odezwał się jeden z policjantów.
Katy i Lily się znały.

W samochodzie:
Katy co pare sekund zerkała na Lily.
-Nie pomyślałambym, że się spotkamy w takim miejscu. W końcu kiedyś miałaś dość wysokie stanowisko.
-Uwierz że ja też nie spodziewałam się takiego zakończenia.
-Nie bój się nie pójdziesz siedzieć. Policja chce was do pomocy.
Lily spojżała na Nią z niedowierzaniem:
-Nas? Do pomocy?
-Tak was. Ciebie i O'Connera.
-Briana.
Po tym już się nie odzywały. Co jakiś czas spoglądały na siebie. Lily wpatrzona w okno i obrazy za nim.
Po paru minutach dojechali. Zaprowadziła ją do sali, w której siedział już Brian.
-No nareszcie Katy myślałem że się szybciej uwiniesz. Benson. Jak dobrze Cię znów widzieć.
Lily spojżała na Niego dziwnie:
-A znamy się?
-No tak, wiesz poszłem wyżej w stanowisku, teraz dowodze tą jednostką. Kiedyś byłem twoim partnerem. W pracy i prywatnie.
Lily doznała chwilowego szoku.
-Jonathan? Nie musisz raczej mówić tego. Wszyscy to i tak wiedzą.
-Chyba nie wszyscy-odezwał się Brian.- Ja bynajmniej nie wiedziałem, że pracowałaś w policji. Nie mówiłas mi.
-oj O'Conner, ty lepszy nie jesteś też jej nie powiedziałeś, że pracowałeś w policji. Poprostu szybciej odeszłeś. Załatwicie to potem. Siadajcie.
Lily usiadła obok Briana.
-A więc zacznijmy. Jesteście nam potrzebni do jednej akcji. Musicie się dostać do pewnej grupy która dowodzi on-podał im zdjęcia.-Jest to Andrei O'Maley. Zbiera teraz osoby do grupy, i do akcji. Lecz jak wiadomo wszystko jest nielegalne i poza prawem. Sprzedaje narkotyki i jest dość groźny. Potrzebuje kierowców do przewozów.
-A co my mamy z tym wspólnego?-spojżał na Niego Brian.
-To, że musiecie się dostać do jego grupy. Troche policjantów próbowało. No ale.
-A co będzie jeśli się nie zgodzimy?-Lily spojżała na Jonathana.
-Wiesz....macie bardzo ciekawą przeszłość.-podał im ich akta.-Nielegalne wyścigi, ucieczki przed policja, nielegalny tuning, napad z bronią w ręku.Mówić dalej?
-Nie nie trzeba-odezwali się równo.
-A co będziemy z tego mieli? Wiesz dla nas to zagrożenie pracować z policją.-odezwała się Lily.
-Co będziecie z tego mieli.? Czyste konto. Zaczniecie od nowa.
-Nie wiem kochanie, ale ja w to wchodzę.-powiedziała Lily.
-Jak ty to ja też-uśmiechną się do Niej.
-Czyli zaczynacie od jutra.
-Nie, nie mam samochodu, bo ktoś mi go rozwalił.
-Ile zajmie Ci naprawa?
-Około tygodnia.
-Czyli zaczynacie w przyszłym tygodniu.
Lily i Brian wyszli. Zeszli na dół. Z góry obserwował ich Jonathan. Ze złością zerkał na nich.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
siwa
jeździec doskonały
jeździec doskonały



Dołączył: 05 Maj 2007
Posty: 736
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Ciasteczka ^^
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:49, 21 Cze 2009    Temat postu:

właśnie pozostałe części są tu: [link widoczny dla zalogowanych]
A tu dodam najsmutniejszą cz. Dobrze jakbyście przeczytali z piosenką: Christyna Aguilera- Hurt lub Avril Lavigne-Keep holding on.
Sad


Weszła do biura, zatrzymał ją jeszcze na chwile Jonathan. Porozmawiali, Lily podeszła do Briana.
-Coś się stało?
-Nie nic-spojżał na Nią.
Dostali akcję śledzenia byłego agenta. W końcy skończyli w sumie nic się nie dowiedzieli. Ale Brian zauważy, że ich śledzi Jonathan. Brian wyszedł podszedł do Niego. Lily tylko wyszła z samochodu. Nie słyszała jak rozmawiali, w sumie jak się kłócili. W końcu Brian przyszedł z pawrotem.
-To normalne że nam nie ufają, nie dość , że jesteśmy nowi to jeszcze przedtem łamaliśmy prawo na każdym cm.
-Ale to jest szczyt chamstwa.
-To, że wysyłają kogoś żeby nas śledził?
-Nie-krzykną- jakbyś nie wiedział!.
-Nie takim tonem mój drogi, nie krzycz na mnie!
Do końca drogi nie odzywali się do siebie. Dojechali, Lilyu spojżała na Niego z pogardą po czym wyszła. Brian siedział jeszcze chwile:
-K*****. - wyszedł.
Pojechali do Ryana, niestety osobno.
Siedzieli dłuższą chwilę, po czym Ryan wyszedł na chwile.
-Nie wierze, jakm mogłaś mi to zrobić.
-Słucham? Co niby?
-Wiedziałem, że byłaś z Jonathanem, ale nie że jesteś.
-Co prosze!?
-No nie ladnie, idziesz na dwa fronty. Ale ja się tak nie dam Lily.
-Co!? Myślisz, że jestem z tym idotom? Proszę Cię. A wgl z kąd wiesz te kłamstwo?
-Wiesz...w pracy szybo się wszystko rozchodzi.
Lily zła i z łzami w oczch wybiegła, wsiadła do Toyoty i ruszyła przed siebie.
Nagle do Briana wszedł Ryan.
-Co sie stało?
-Lepiej nie pytaj.-wstał i pojechał za Nią.
Jechał i nagle zauważył Toyotę. Staną za Nią. Lily spojżała w boczne lusterko zobaczyła Nissana.
Lily spojżała na telefon i zauważyła że dzwoni Brian.
W końcu po niecałej godzinie pojechał.
Rano w pracy.
Weszli gdy nagle zawołał ich szef.
-Benson, O'Conner do mnie.
Wytłumaczył im kogo mają dorwać. Wszystko mialo być pięknie. Brian wjechał w inną uliczke. Miał zastawić drogę sprzodu, lecz nie zdążył. Był w stałym kontakcie z Lily. Gdy nagle przestała się odzywać. Brian zobaczył uciekiniera wgniecionym bokiem. pomyślał o najgorszym. Ruszył jak najszybciej. Nie wierzył własnym oczom. BMW Lily było przewrócone. Jak najszybciej wyciągną nieprzytomną.
-Nie przytomna agentka. Proszę przysłać karetke na ulice...
W szpitalu. Brian odrazu pinformował Ryana oraz Katy.
Przyjechali jak najszybciej.
-B..Brian i jak z Nia?
-Nie wiem, jak narazie. Lekarze nie dają dużych szans na powrót do normalnego życia.
-Normalnego? -Katy się zdziwiła.
-Będzie żyła ale....
-Ale?
-Będzie sparaliżowana od głowy w dół.
Katy zaczeła płakać po czym wtuliła się w Ryana.
Po pary minutach:
-Brian, jak mogłeś pomyśleć, że ona Cię zdradza? Nie rozumiem.
-Uwierz, że wszyscy w pracy tak gadali, podobno jeszcze Jonathan to potwierdził.
-Nie wierze, uwierzyłeś plotkom zamiast swojej dziewczynie. No bravo Brian.
Spojżał na Nią
-Wiesz co? .. Przedtem mi sie podobałeś bo myślałam, że jesteś inny.
-Każda tak mówi-wyszeptał.
-Coś mówiłeś?
Po paru godzinach Brian zostal sam z Katy.
Wszedł lekarz:
-Panie O'Conner.
-Słucham? Jak z Nią?
-Narazie udało nam się przytrzymać ją przy życiu, ale nie jej stan się nie polepsza ani nie pogarsza.
-Mogę do Niej wejść?
-Tak proszę
-Dziękuje- spojżał na Katy po czym wszedł do Lily.
Spojżał na Nią, była nie przytomna podłączona do urządzeń ktore za Nią oddychały. Powoli usiadł, złapał ją za ręke. Katy spoglądała przez szklane drzwi. Łza popłyneła jej po policzku.
Odsuną jej grzywkę z oka, dotkną policzka. Wyszedł. Usiadł, Katy usiadła obok Niego.
-Nie wierze w to co się stało...
-Ja tez Brian, ja też.
-Nie wierze że już nigdy jej nie pocałuje, że nie zobacze tego uśmiechu, nigdy nie poczuje że jest przymnie.
-Brian, nie wiem co by się stało, i tak ona zawsze będzie przy Tobie-uśmiechneła się lekko.-Wiem to wszystko jest straszne, ale nawet jeśli będziesz próbować coś zrobić, nie przywrócisz jej zdrowia. Nie kombinuj nic...obiecujesz?
-Nie mogę tego obiecać-spojżał na Nią.
Po paru dniach, stan Lily się nie polepszał wręcz przeciwnie pogarszał się. w końcu się ockneła. Otworzyła oczy, zauważyła Briana nad sobą, zobaczyła także Katy i Ryana. Probowała się poruszyć lecz nie mogła.
-Lily, Lily przepraszam Cię za wszystko.
Nic nie mowiła, tylko zaczeły jej po policzkach lecieć łzy. Złapał jej ręke, uśmiechną się
-B...Brian ja Cię nie czuję- zaczeła płakać.
-Kochanie prawdopodbnie jesteś sparaliżowana, do końca życia.
Odwróciła głowę w strone Katy i Ryana. Katy spuściła wzrok.
-Panie O'Conner, mogę prosić na chwilę.-Brian pocałowal Lily w czoło i wyszedł
-O co chodzi?
-Wiemy jak możemy jej pomóc.
-Tak?
-Znaczy się nie do końca, pewnie pan nie chce aby się męczyła przed śmiercią, możemy tak że przed tym jak wysiądą narządy, możemy zrobic tak żeby umierała bez bólu. Możemy także utrzymywać ją przy życiu. To pana i jej decyzja. Proszę pomyśleć-lekarka wyszła.
Brian podszedł do drzwi, spojżał na Nią. Wszedł.:
-Lily mam dla Ciebie wiadomość.
-Jaką? Mam szanse odzyskać sprawność?
-Kochanie..niestety nie.
-Lily spóściła wzrok z Niego.
-Mogą Cię klinicznie trzymać przy życiu, albo pomóc odejść.
-Co? Odejść?- zaczeła płakać.
-Lekarze nie dają szans na przeżycie. Prędzej i później twoje narządy przestaną pracować.
-Zób coś dla mnie, powiadom moją siostrę,. rodzice i tak nie żyją.
-Dobrze.
Jak obiecal tak zrobił. Zaraz przyjechała jej siostra.
Sama prawie się rozpłakała, nie wiedziała ,że ktoś z jej rodziny znowu odejdzie.
Tak po 2 dniach wszyscy zdecydowali oto aby pomóc jej umrzeć, lecz niestety Brian był na nie.
Wszyscy próbowali go namówic aby się zgodził, w końcu podjeła sie tego Lily:
-Kochanie usiądź...Wiem że nie chcesz pozwolić mi odejść, ale Skarbie to nie ma sensu. Ja niechce tak żyć, będzie lepiej jeśli pozwolisz mi odejść, wiem że dla Ciebie to trudna decyzja, dla mnie też, chciałambym być z Tobą jak najdłużej ale...-rozpłakała się- Brian proszę.
Spojżał na Nią-zgadzam się.-wyszedł.
Wszyscy byli już na tak, Lily przygotowywała się do śmierci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ..::: www.bonanza.fora.pl :::.. Strona Główna -> Nasza twórczość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin